Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Zapomniana telefonia

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Około pięciu kilometrów na północny zachód od stacji kolejowej w Zebrzydowej wyrasta wśród lasów niewielkie wzgórze, nazywane Hermanówką. Przed rokiem 1945 był to Hermannsberg, stała na nim gajówka oraz domek, zaszczycany na starych mapach dumnym mianem zameczku myśliwskiego.
Zapomniana  telefonia

Zapomniana  telefonia
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Zapomniana  telefonia
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Zapomniana  telefonia
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Ponad korony drzew wystaje tam szczyt murowanej wieży, pełniącej rolę wartowni przeciwpożarowej. Spośród przedwojennych zabudowań tej puszczańskiej enklawy tylko ona przetrwała do dziś, by po gruntownym odrestaurowaniu i wzbogaceniu o nową, drewnianą obudowę najwyższej kondygnacji strzec - podobnie jak przed rokiem 1945 - bezpieczeństwa pożarowego okolicznych borów.

Niegdyś prowadziła do niej linia telefoniczna, wykonana z gołego miedzianego drutu, rozpiętego na ceramicznych izolatorach, wieńczących drewniane słupy. Wkopano je wzdłuż leśnego traktu, biegnącego do Zebrzydowej. Opodal niego pod warstwą ściółki dość przypadkowo znaleziono po latach kilkadziesiąt centymetrów zaśniedziałego przewodu, opasującego stary, porcelanowy izolator.

Na Hermanówce krzyżowały się dwie leśne przecinki – ich dawne nazwy w dowolnym tłumaczeniu można chyba rozumieć jako Linię Huty Szkła i Linię Glinianego Stawu. Cały okoliczny teren był regularnie pocięty podobnymi duktami na kwadraty o boku zbliżonym do ośmiuset - dziewięciuset metrów. Niemal wszystkie te przecinki niegdyś miały swoje nazwy, a wśród nich bodaj najbardziej tajemnicze i ponure miano nosiła Linia Trupich Kamieni.

W pewnym oddaleniu od gajówki planowe dokarmianie zwierzyny łownej umożliwiały wzniesione wśród drzew paśniki, których sporo ustawiono także w odleglejszych zakątkach kniei. Podwórko domku zdobiła metalowa rzeźba jelenia, osadzona na kamiennym cokole. Widzieli ją jeszcze polscy leśnicy tuż po wojnie.

Ich pierwszy rekonesans, przeprowadzony w połowie 1945 roku okazyjnie udostępnionym wojskowym „gazikiem”, ujawnił też wtedy leżące u podnóża wieży, tuż przy ruinach domostwa, umundurowane zwłoki niemieckiego gajowego z tkwiącym w nich bagnetem. Ktoś wcześniej narzucił na nie plamiastą pałatkę.

Widok rozkładającego się trupa po latach wojny nie wywołał w zdemobilizowanych zaledwie kilka miesięcy wcześniej żołnierzach – teraz leśnikach - szoku, za to wracając z wizytacji wręcz zmartwieli, gdy dostrzegli w lesie grupkę mężczyzn, uzbrojonych w różnorodną broń wojskową. Ci nie próbowali jednak zatrzymać Polaków i sami szybko się oddalili.

W związku z tą niebezpieczną przygodą zawieszono na jakiś czas wyjazdy leśników w tamtym kierunku, a powiadomione o incydencie wojsko przeczesało teren, niczego jednak nie znajdując. Nim pracownicy ALP pojawili się pod wieżą ponownie, zdążyła zniknąć z cokołu sylweta jelenia, odlana najprawdopodobniej z mosiądzu. Od dawna nie ma już tam zresztą także samego postumentu.

Jeszcze na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku w ruinach gajówki znajdowano białe, porcelanowe tabliczki w kształcie elips, których większa średnica miała około czterech centymetrów. Opatrzono je złoconymi napisami i dwoma otworkami umieszczonymi po bokach.

Na jednej z owych płytek gotyckie litery układały się w krótkie polecenie o dość intrygującej treści - „staruszku nie brzęcz”. Najprawdopodobniej były to swoiste „wizytówki” szuflad jakiejś domowej apteczki. W ceglanym rumoszu tkwiło ponadto mnóstwo fantazyjnie powyginanych szklanych pokrywek do weków i ułamków kamionkowych naczyń - tudzież kilka poskręcanych w wysokiej temperaturze butelek – co dobitnie świadczyło o pożarze obejścia.

Ciekawe znalezisko stanowiła doskonale zachowana, zagrzebana opodal ruin w ziemi puszka telefoniczna, wyprodukowana we Wrocławiu. Doprowadzenie linii telekomunikacyjnej do wieży obserwacyjnej miało zasadnicze znaczenie dla czasu, jaki upływał od dostrzeżenia źródła pożogi do otrzymania stosownej informacji przez jednostki gaśnicze. Wydobyte pocztowe urządzenie, opatrzone napisami SCHNEIDER BRESLAU i REICHSPOST umożliwiało zapewne zainstalowanie też dodatkowego aparatu w samej gajówce.

Wnętrze metalowej skrzyneczki przed dostępem wilgoci zabezpieczały sprężyste nadal gumowe uszczelki, wystawały też z niej fragmenty przewodów. Ciekawe, ile dostrzeżonych zarzewi ognia udało się zdusić w zarodku między innymi dzięki temu urządzeniu, nim „czerwony kur” rozszalał się w lesie na dobre…


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 27 kwietnia 2024
Imieniny
Sergiusza, Teofila, Zyty

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl