Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Fury, za którymi każdy się ogląda! Nie musisz wydać majątku, żeby przyciągać uwagę

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Klasyczny muscle car? Czołg, z którym wszyscy robią sobie zdjęcia? Supercar o niesamowitych osiągach? Uroczy maluch z włoską duszą? A może… chcesz przyciągnąć uwagę dziwnym designem i haloweenowo straszyć przechodniów brzydotą swojej fury? Sposobów na przyciągnięcie uwagi na drogach jest wiele – przedstawiamy kilka niezawodnych możliwości, które zapewnią ci pełny odjazd! Muscle car, czyli amerykański sen na czterech kołach
Fury, za którymi każdy się ogląda! Nie musisz wydać majątku, żeby przyciągać uwagę

Fury, za którymi każdy się ogląda! Nie musisz wydać majątku, żeby przyciągać uwagę
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Fury, za którymi każdy się ogląda! Nie musisz wydać majątku, żeby przyciągać uwagę
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Fury, za którymi każdy się ogląda! Nie musisz wydać majątku, żeby przyciągać uwagę
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Potężne, głośne, mogące pochwalić się niesamowitymi osiągami i klasycznym designem. Amerykańskie muscle cary to marzenie niejednego fanatyka motoryzacji. Sztandarowe produkty złotej ery USA do dziś rozbudzają wyobraźnię i rozpalają wszystkie zmysły – chociaż te najprawdziwsze były produkowane na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Chevrolet Camaro, Ford Mustang, Dodge Challenger czy Plymouth Road Runner do dziś są przedmiotem pożądania kierowców na całym świecie, a sama możliwość spotkania z takim autem na światłach przyprawia innych kierowców o szybsze bicie serca. Oczywiście nie jest to najbardziej praktyczny wybór na świecie – przy silnikach o pojemności przekraczającej 6 litrów i kilkusetkonnej mocy musisz być przygotowany na częste odwiedziny na stacjach benzynowych. A właściwie najlepiej, jakbyś miał własną. Każda naprawa to oczywiście również koszt, który zaboli nawet zasobną kieszeń. Kto jednak wybiera głową, kiedy serce rwie się do tego niskiego pomruku, odsyłającego cię na Route 66 w erze Elvisa Presleya?

Mały, ale wariat!

Czy w ogóle da się zwrócić na siebie uwagę na drodze, nie wydając na ten cel grubych setek tysięcy złotych i nie zmuszając się do pilnego nabycia udziałów w koncernie paliwowym, żeby zaspokoić apetyty swojego cacka? Oczywiście, że tak! Klasyka i klasa niejedną mają twarz – a jedną z najbardziej uroczych jest skromne oblicze Fiata 500. Pierwszy egzemplarz tego niepodrabialnego miejskiego autka wyjechał z fabryki w Turynie w 1936 roku, będąc ówcześnie jednym z najmniejszych samochodów na świecie. Mógł pochwalić się silnikiem o mocy 13 KM, maksymalną prędkością koło 85 km/h, a także niezwykłym urokiem i niską ceną, które sprawiły, że w kolejnych latach na drogi wyjechało aż 520 000 egzemplarzy Fiata 500 „Topolino”, czyli „myszka”. Od tej pory dziedzictwo „Pięćsetki” trwa. Jego częścią był znany wszystkim Polakom Fiat 126, następnie równie dobrze znane Cinquecento, a póżniej Fiat 500 z dumą wchodzący w XXI wiek. W 2006 roku magazyn „Top Gear” dał fiacikowi tytuł „najseksowniejszego samochodu”, a już rok później na drogi wyjechała najnowsza wersja tego kultowego auta. Jej zalety? Ponadczasowy design, blisko stuletnia legenda, a także ekonomiczna jazda oraz łatwe manewry w mieście.

Czołg z wojskowym rodowodem

Gdyby szukać całkowitego przeciwieństwa Fiata 500, musielibyśmy od razu wspomnieć o Hummerze. Ogromny, potężny, kanciasty i niezwykle paliwożerny czołg podbił serca części kierowców na przełomie XX i XXI wieku. Te potężne maszyny, którym niestraszne są żadne drogowe przeszkody, przyciągały uwagę przechodniów swoimi gabarytami i „wojskowym” designem. Wszystko zaczęło się od amerykańskiej armii, która w 1979 ogłosiła konkurs na zaprojektowanie nowego wielozadaniowego pojazdu bojowego. Humvee, bo tak nazywał się zwycięski projekt, błyskawicznie zyskał popularność, a po wojnie w Zatoce Perskiej zrobił się wokół tego pojazdu taki szum, że zaczęto produkować wersję cywilną. Jej pierwszy egzemplarz wyprodukowano na specjalne zamówienie Arnolda Schwarzeneggera. Hummery potrafią pokonać 50-centymetrowy próg czy 90-centymetrową zaspę śnieżną bez mrugnięcia oka. Równie sprawnie zużywają paliwo – ponadsześciolitrowe jednostki napędowe do pracy potrzebują ponad 20 litrów ropy na 100 kilometrów. Nie wyjdzie to tanio, ale niektórzy dadzą wiele, żeby choć przez chwilę poczuć się jak królowie miejskiej dżungli. Fanów marki nie było jednak wystarczająco wielu, żeby produkcja była opłacalna – General Motors w 2010 roku ze względów finansowych zrezygnowała z produkcji Hummera. Łącznie w latach 1992-2006 wyprodukowano 11 818 egzemplatrzy Hummera H1. Najwięcej w połowie lat 90., kiedy ta militarno-motoryzacyjna nowinka była najbardziej popularna, a paliwo względnie tanie.

Supercars, czyli marzenia z dzieciństwa

Lamborghini, Ferrari, Maserati, Bugatti – samo brzmienie nazw powoduje szybsze bicie serca i pocenie się dłoni, a przejażdżka jednym z supersamochodów po mieście to gwarantowane skręty szyi u przechodniów i szeroki uśmiech u współpasażerów. Trudno znaleźć kierowcę, na którym te drapieżne i arcydynamiczne pojazdy nie robią wrażenia. Żeby jednak sprawić sobie taką przyjemność, trzeba liczyć się z wielomilionowymi wydatkami. Za najlepsze superauta uchodzą McLaren F1, Ferrari Enzo czy Lamborghini Murcielago, ale w tym segmencie tak naprawdę trudno się pomylić – każdy samochód zapewni swojemu szczęśliwemu nabywcy morze pozytywnych emocji za kółkiem i ocean wydatków w warsztatach, ubezpieczalniach czy na stacjach benzynowych. Cóż to jednak wobec spełnienia marzeń z dzieciństwa, kiedy bawiliśmy się na dywanie raczej Ferrari niż Fordem Mondeo?

Halloweenowe straszydło

Jest jeszcze jeden sposób na przyciągnięcie uwagi krewnych, znajomych oraz przechodniów – kupienie auta tak brzydkiego, żeby nie dało się go nie zauważyć. Sztandarowym przykładem tej filozofii jest Fiat Multipla, którego, hmm, niestandardowa bryła dała mu ogromną popularność i stałe miejsce w memach, jednak chyba nie o takiej rozpoznawalności marzyli projektanci tego nieco zezującego minivana. Jego „przełomowa” stylistyka zapewniła mu nawet w 1999 roku miejsce na wystawie „Different Roads” w Muzeum Sztuki Współczesnej w Nowym Jorku. Faktycznie droga, którą poszli znani z wysmakowanego gustu włoscy projektanci , była zupełnie inna od tej, którą podążali wcześniej. Zaprowadziła ich jednak na manowce, a dokładnie czołowe miejsce w każdym rankingu najbrzydszych aut w historii motoryzacji. Jedno jest pewne – jeśli zdecydujesz się wyjechać nią na ulice, ten wybryk nie przejdzie bez echa wśród sąsiadów.


otomedia.pl



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 27 kwietnia 2024
Imieniny
Sergiusza, Teofila, Zyty

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl