Wózek widłowy zapalił się na terenie jednego z prywatnych zakładów w Tarnówku. Gdy polkowiccy strażacy przyjechali na miejsce, ogniem zajęta była już komora silnika i kabina kierowcy. Urządzenie zasilane było gazem propan - butan, co stwarzało realne zagrożenie wybuchem. Dzięki szybkiej akcji, pożar udało się ugasić po niespełna dwóch minutach. Po odłączeniu butli z niebezpiecznym gazem, schłodzono ją do całkowitego oziębienia. Straty wyceniono na 20 tys. zł.
Dwie godziny później strażacy gasili już pożar samochodu przy ul. Skalników w Polkowicach. Auto zapaliło się z nieustalonej przyczyny w trakcie pracy silnika na postoju. Na całe szczęście niezłym refleksem i umiejętnościami gaśniczymi wykazał się właściciel feralnego auta, bo przed przybyciem strażaków zdążył sam ugasić pożar.
- Zdumienie strażaków było tym większe, iż to nie samochód był zasilany gazem ale wewnątrz przewożony był zestaw spawalniczy. Spłonęła tylko część wyposażenia wnętrza pojazdu - informuje Grzegorz Kasperek, rzecznik komendanta powiatowego PSP w Polkowicach.