Pijany kierowca peugeota najpierw uderzył w tył jadącego przed nim opla, a potem wjechał w przystanek autobusowy. O własnych siłach zdołał wyjść z auta i... uciekł do lasu.
Do zdarzenia doszło na krajowej "trójce" w okolicach Kazimierzowa. 35-letni mieszkaniec Głogowa siedział za kółkiem mają w organizmie 1,3 promila alkoholu. W pewnym momencie najechał na tył jadącego przed nim opla. Kierowca opla stracił panowanie nad kierownicą i wjechał do rowu. Głogowianin także nie poradził sobie z autem i uderzył w przystanek autobusowy.
Pijany kierowca nie chciał dobrowolnie poddać się karze, więc uciekł. Przed policjantami schronił się w lesie. Funkcjonariusze zdołali jednak odnaleźć pijanego kierowcę. Z lasu trafił do aresztu. Teraz grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności i utrata prawa jazdy.