Poczciwego koźlaka znają chyba wszyscy mieszkańcy Polkowic. Potocznie nazywany jest holendrem, choć tak naprawdę postawili go Prusacy pod koniec XIX wieku. W tamtych czasach wykorzystywano go do produkcji mąki. Potem stopniowo dobudowywano pomieszczenia socjalne i mieszkalne, a także magazyny i spichlerz. Gdy wiatrak przestał spełniać swoją pierwotną rolę, nadal pomieszkiwali w nim ludzie, którzy zajmowali się już tylko rolnictwem.
Do 1999r. zabytek był własnością gminy. Potem chęć jego zakupu zgłosiła wrocławska spółka Medsun. Jej właściciele zostali poinformowani przez konserwatora zabytków i spoczywających na nich obowiązkach utrzymywania obiektu. Jednak przez ponad siedem lat w wiatraku nie przeprowadzono żadnych zbiegów konserwacyjnych. Konserwator zgłaszał właścicielom zabytku konieczność wykonania pilnych prac remontowych ze względów bezpieczeństwa. Wydano bowiem nakaz wzmocnienia wieży wiatraka i uzupełnienia poszycia dachowego oddzielającego parter od pierwszego piętra. Apele konserwatora pozostawały bez odzewu. Sprawa trafiła nawet do sądu grodzkiego.
Wreszcie w 2005r. uzgodniono z właścicielami wiatraka wstępną koncepcję jego odbudowy. By jednak jakiekolwiek prace mogły się rozpocząć, potrzebna była zgoda konserwatora zabytków. Konserwator jednak takiej zgody nie mógł wydać, ponieważ właściciele „zapomnieli” o nią wystąpić. Zdzisław Kurzeja, kierownik legnickiej delegatury Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków we Wrocławiu stracił cierpliwość i sporządził oficjalne pismo o wszczęciu procedury wywłaszczeniowej. Jeśli postępowanie zakończy się pozytywnie, zabytkowy wiatrak przejdzie na własność gminy.
Holender już zyskał miano "latającego", bo przechodzi z rąk do rąk. Jego nowym, starym właścicielem za chwilę znów może być gmina.