Aż pięć razy sądy orzekały wobec niego zakaz prowadzenia pojazdów. Mężczyzna niczego się nauczył, bo po raz kolejny po "kielichu" wsiadł za kółko.
Jadące całą szerokością jezdni auto, zobaczyli policjanci z lubińskiej "drogówki" i funkcjonariusze z legnickich oddziałów prewencji.
Funkcjonariusze z radiowozu zaczęli wysyłać w stronę kierowcy sygnały dźwiękowe i świetlne. Ale polkowiczanin nie miał zamiaru się zatrzymać, wręcz przeciwnie - zaczął przyspieszać. Policjanci zdali sobie sprawę, że to nie przelewki.
Po kilkukilometrowym pościgu udało się zatrzymać pijanego kierowcę. Badanie alkomatem wykazało w jego organizmie 2,4 promila alkoholu. Nie dość, że mężczyzna ledwo kontaktował, to jeszcze nie posiadał dowodu rejestracyjnego pojazdu ani obowiązkowego ubezpieczenia. Teraz chyba sąd nie będzie już tak łaskawy.