Gdy podopieczne trenera Krzysztofa Koziorowicza w drodze do półfinałów pokonały utytułowaną Wisłę Kraków, polkowiczanki urosły do miana głównych kandydatek do zdobycia korony mistrzyń Polski. Ale na drodze do wymarzonego finału, „pomarańczowym” stanęły gorzowianki. Akademiczki bezlitośnie rozprawiły się z CCC. Najpierw gorzowianki dwukrotnie wygrały we własnej hali, a potem po emocjonującym spotkaniu w Polkowicach pokonały gospodynie 76:74. Na osłodę polkowiczankom została batalia o brązowe medale. Ich rywalem była toruńska Energa. „Katarzynki” okazały się nieobliczalnym zespołem i niezwykle wymagającym, choć w zasięgu CCC. W pierwszych dwóch meczach w hali w Toruniu lepsze okazały się gospodynie. Przed potyczką w Polkowicach Energa prowadziła 2:0 i potrzebowała tylko jednego zwycięstwa do upragnionego brązowego medalu. O tym, jak gra się pod ścianą, polkowiczanki pokazały w pierwszej odsłonie trzeciego, decydującego meczu. Nie wytrzymały ogromnej presji, psychika siadła wszystkim zawodniczkom. W pierwszych 20. minutach na parkiecie nie wychodziło im absolutnie nic. Po pierwszej połowie polkowiczanki przegrywały aż 23:36. Wtedy mało kto wierzył, że koszykarkom CCC uda się przełamać i cokolwiek zrobić, by odrobić straty i jeszcze zwyciężyć. Na szczęście podopieczne trenera Krzysztofa Koziorowicza pokazały, że gra się do ostatniej sekundy. Zwycięstwo w trzecim meczu, CCC zawdzięcza głównie niezawodnej w tym sezonie Darii Mieloszyńskiej i filigranowej Amerykanki Shannon Bobbit. Piorunująca seria rzutów „za trzy” obu zawodniczek tak skutecznie ostudziły zapał do gry rywalkom. Trzeci mecz CCC wygrało z Energą 72:62 i z nadzieją myślano o czwartym pojedynku.
Dzień później sytuacja na parkiecie się powtórzyła. Znów przez pierwsze dwie kwarty dominowały przyjezdne. Polkowiczanki nie mogły nic wskórać. Po przerwie byliśmy świadkami metamorfozy zespołu CCC. Polkowiczanki pokazały wielki charakter walcząc do upadłego, o każdą piłkę, o każdy centymetr pola. Na 1,5 minuty przed końcową syreną, gospodynie prowadziły różnicą czterech punktów, ale niestety za sprawą Agaty Gajdy, ekspolkowiczanki, Energa szybko odrobiła straty. CCC trafia jeszcze z rzutów osobistych, ale odpowiedź „Katarzynek” jest natychmiastowa. Zza linii 6,25 m trafia Alicia Gladden i torunianki prowadzą jednym punktem. Cenne sekundy uciekają. Piłkę przechwytuje Bobbit, ale od razu atakowana jest przez rywalki. Amerykanka nie oddaje rzutu licząc na faul, ale sędziowie nie odgwizdują przewinienia. Słychać za to dźwięk syreny i brązowe medale pojechały do grodu Kopernika.