Z dużym zdziwieniem pracownica Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Polkowicach, odebrała telefon od przedstawiciela Portu Lotniczego w Balicach. Do tamtejszego biura rzeczy znalezionych trafiła książka jednego z pasażerów rejsu do Grecji, który zostawił ją w samolocie. „Bikini” Janusza L. Wiśniewskiego, opowiadająca o żarliwym uczuciu w realiach wojennych, była w nienaruszonym stanie, a o tym, iż należy ona do zbiorów polkowickiej biblioteki, dowiedziano się po widniejących tam pieczątkach. Ustalono, że książka trafi z powrotem do Polkowic. Ciekawie natomiast wyglądały poszukiwania właściciela zguby.
- I tu podjęliśmy pierwsze kroki w kierunku dochodzenia iście detektywistycznego. Sprawdziliśmy na czyim stanie jest książka i skontaktowaliśmy się z tą osobą. Jednak czytelnik twierdził, że książki Wiśniewskiego nie pożyczał, a co więcej nigdy nie był w Grecji. Coś było nie tak… Książka figurowała na jego koncie bibliotecznym, więc należało tę sytuację wyjaśnić. Na wyjaśnienie nie musieliśmy długo czekać, ani o nie specjalnie zabiegać. Przyszło do nas dosłownie samo, bo w osobie naszego czytelnika – opowiada Beata Zalewska, dyrektor polkowickiej biblioteki.
Otóż do biblioteki w tym czasie zadzwonił czytelnik, który błagał o przepisanie jednej z książek, którą niedawno wypożyczył nie z własnego konta bibliotecznego, lecz konta swojego kolegi. Jak powiedział, lekturę zgubił. Dodał, że zostawił ją w samolocie i nie ma szans na jej odzyskanie.
- A nie chodzi czasem o książkę „Bikini” Wiśniewskiego? – zapytała jedna z bibliotekarek. Niemal pewna odpowiedzi.
Latająca książka, dzięki uprzejmości pracowników portu lotniczego, trafiła z powrotem do Polkowic