Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Polkowice
Pedros? Nie, Gajos

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Znakomity i wybitny aktor, Janusz Gajos uroczyście zainaugurował dziś jubileuszowe X Dni Teatru w Polkowicach. Od dziś, przez najbliższe dwa miesiące, mieszkańcy Zagłębia Miedziowego będą świadkami prawdziwej teatralnej uczty.

Dla wielu Polkowice to teatralny fenomen. Od dziesięciu lat przyjeżdża tutaj ekstraliga aktorów, reżyserów i scenarzystów, wystawiane są popularne sztuki dramatyczne i komediowe, tragiczne i groteskowe, ale i całkiem niszowe i debiutanckie. Teatru w Polkowicach w żaden sposób nie można porównać z legnickim Teatrem Modrzejewskiej, bo to całkiem odmienne światy. Bo Legnica to silnie zakorzeniona tradycja, Polkowice to teatr sezonowy, właściwie "jednego dnia". Legnica to kuźnia aktorskich talentów, z których Polkowice jedynie może skorzystać zapraszając na scenę Tomasza Kota, Janusza Chabiora czy Przemysława Bluszcza.

A mimo wszystko Polkowicom udaje się już od dziesięciu lat organizować dni teatru. Udaje się, dzięki przede wszystkim sponsorom, którzy nie żałują czasu i pieniędzy, by w tym niewielkim mieście zrobić choć namiastkę prawdziwej sztuki, sztuki przez duże "sz". Duża w tym zasługa Andrzeja Wierdaka, szefa Polkowickiego Centrum Animacji, zapalonego pasjonata teatru, miłośnika i zarazem mecenasa sztuki. To on jeździ po całym kraju oglądając przeróżne spektakle, szukając teatralnych inspiracji do stworzenia harmonogramu dorocznych Dni.

I mimo to, że polkowickie dni teatru bardzo często są krytykowane przez legnickie środowisko teatralne postrzegając je jako imprezę typowo komercyjną, nadal są najważniejszym wydarzeniem kulturalnym w Polkowicach. I nadal przyciąga tłumy widzów. I to nie tylko miejscowych, ale z Głogowa, Lubina, Legnicy, a nawet z miast ościennych województw. Co roku powtarza się schemat - braku wejściówek na poszczególne przedstawienia. Sukcesem miasta teatru bez teatru, jak zwykło się mówić o Polkowicach, są nie tylko wypełnione do ostatniego rzędu, fotele, ale również to, że pod tym przedsięwzięciem podpisało się wielu znakomitych i wybitnych polskich aktorów użyczając jakby swojego nazwiska w honorowym patronacie. Krystyna Janda, Andrzej Seweryn, Jerzy Stuhr, a dziś Janusz Gajos zachęcali do "polkowickiego teatru".

Podczas godzinnej ponad konferencji prasowej, Janusz Gajos tłumaczył, co, a właściwie kto tak naprawdę ściągnął go do Polkowic.

- Oczywiście, że dyrektor Wierdak. To prawdziwy pasjonat teatru. Gdy zaproponował objęcie mi honorowego patronatu, zgodziłem się bez namysłu. To świetna sprawa. Pokazując sztukę w wielkim formacie w tak niedużym mieście, jak Polkowice, można się z tego tylko cieszyć. Niekoniecznie tego typu inicjatywy muszą przynosić wymierne korzyści materialne, tutaj najważniejszy jest widz, bo dla niego przybywają aktorzy - mówił Janusz Gajos.

Znakomity gość ujawnił dziennikarzom swoją wielką pasję, jaką jest fotografa.

- Im więcej czasu pochłaniam na robienie zdjęć, tym doświadczam większych ubytków w portfelu - żartobliwie ocenił poza aktorskie zainteresowanie. - Ale rzeczywiście, fotografia to wspaniałe zajęcie, sposób na oderwanie się od codzienności, spełnienie swoich wcześniejszych marzeń.

Aktor wspominał też swoje początki z filmem i teatrem. O postaci Janka Kosa w nieśmiertelnym serialu: "Czterej pancerni i pies", mówi, że to nie była rola, tylko asysta.

- Przecież ja byłem wtedy młodym i kompletnie niedoświadczonym aktorem. Dla młodego chłopaka, który obracał się w towarzystwie takich postaci, jak Franciszek Pieczka, Wiesław Gołas czy Tadeusz Fijewski, to było niesamowite przeżycie. Przy nich uczyłem się prawdziwego rzemiosła, podpatrywałem ich nawet jak w przerwie między scenami, jedli na zapleczu zupę - wyznał Gajos.

Aktor przyznał, że paradoksalnie postać Janka Kosa zaszufladkowała go na wiele lat. Nikt bowiem nie wierzył w inne jego umiejętności aktorskie, nikt nie chciał poznać go od innej strony, wszyscy widzieli w nim przystojnego czołgistę. Dopiero Kazimierz Kutz odkrył w nim drzemiący talent i nieprzeciętny aktorski potencjał powierzając mu główną rolę w sztuce: "Opowieści Hollywoodu".

Janusz Gajos dużo mówił o swoich studentach w łódzkiej "filmówce". Ze smutkiem przyznał, że tak niewielu absolwentów szkoły filmowej decyduje się potem na aktorstwo.

- Co roku do egzaminów wstępnych na łódzkiej "filmówce" przystępuje około 600 osób. Na pierwszy rok studiów dostaje się dwadzieścia z nich. Mniej więcej połowa z tej dwudziestki kończy studia dyplomem, a zaledwie dwie lub trzy osoby wiąże swoją przyszłość z zawodem aktora teatralnego - przyznał Gajos.

Jubileuszowe Dni Teatru rozpoczęły się w Polkowicach już wczoraj spektaklem "Pierwsza młodość" w wykonaniu Anny Seniuk i Zofii Saretok.


Tomasz Jóźwiak



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Poniedziałek 29 kwietnia 2024
Imieniny
Hugona, Piotra, Roberty

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl