Przedstawiciele załogi nie zgadzają się na to, by część rady nadzorczej KGHM podejmowała decyzje bez ich zgody. W tej sprawie chcą spotkać się z ministrem skarbu.
- Jesteśmy pracownikami KGHM – mówią. - Znamy ta spółkę od lat i jesteśmy zbulwersowani, że takie oświadczenie wyszło bez naszej wiedzy.
- Chcemy się dowiedzieć kto to wprowadził – mówił Józef Czyczerski. - Najwidoczniej ktoś, kto ma zarządzać tą firmą nic nie może o niej wiedzieć. Pracownicy, dzieci pracowników lub osoby prowadzące działalność na rzecz spółki zostały od razy wyeliminowane z możliwości ubiegania się o to stanowisko.
Ci, którzy przez lata związani są z Polską Miedzią uważają, że prezesem powinien zostać ktoś, kto spółkę zna, wie jaka jest specyfika jej pracy i z jakimi problemami KGHM się boryka.
W takim przypadku możliwe są tylko dwa scenariusze – mówił Czyczerski. - Oba są jak najbardziej prawdopodobne. Pierwszy z nich to to, że na konkurs nikt się nie zgłosi, chociażby przez obowiązujące terminy i dokumenty jakie należy złożyć, a drugi scenariusz to taki, w którym konkurs jest „uszyty” pod konkretną osobę.
Teraz członkowie rady nadzorczej z ramienia załogi wystosowali pismo do ministra skarbu.
Domagają się w nim natychmiastowego powstrzymania bezprawnych działań nominowanych przez ministra skarbu przedstawicieli w radzie, wstrzymania konkursu, który uważają za fikcyjny, spotkania z ministrem oraz radą nadzorczą i odwołania z funkcji przewodniczącego RN i jego zastępcy, ponieważ jak twierdzą, utracili do nich zaufanie.
„Takie działania traktujemy, jako ewidentny przykład łamania prawa, ładu korporacyjnego oraz bezzasadnego dyskryminowania ludzi, którzy mają jakikolwiek związek, a tym samym znajomość KGHMu. Uważamy, że takie działania są bardzo groźne dla 18 tysięcy pracowników zatrudnionych bezpośrednio w spółce, a tak naprawdę, dla wszystkich ludzi pracujących w naszym regionie” - czytamy w piśmie skierowanym do Aleksandra Grada, Ministra Skarbu Państwa.
Przedstawiciele załogi nie wykluczają, że sprawa może znaleźć swój finał w prokuraturze.
Fot. Ewa Chojna